Reklama

Gołkowskie obrazki, czyli skarbiec strzechy naszej

Gołkowskie obrazki, czyli skarbiec strzechy naszej

Autor: Fot. Etnograf Zygmunt Gloger przed swoim dworemw Jeżowie koło Tykocina/źródło: M.Federowski rok 1912 "Garść wspomnień osobistych - Zygmunt Gloger"

Wstajesz rano; widok wschodzącego słońca widoczny przez okna jest tak fascynujący, że dech zapiera. Widoczne w oddali łąki gołkowskie, oświetlone jaskrawym światłem promieni słonecznych dają duszy tyle radości, że chłoniesz ją jak najprzedniejszą ambrozję. Wtedy z filiżanką kawy siadasz i myślisz o tych, którzy tędy chodzili przez ostatnie stulecia.


W mojej wyobraźni przechodzą dróżką między olszynami damy dworu, sam król Stanisław August, żołnierze generała Zajączka, Baurfeindowie właściciele Gołkowa, Eugeniusz Juźwik, tajemniczy przedsiębiorca, i w końcu Zygmunt Gloger – etnograf, który podróżując po wsiach zbierał o jej mieszkańcach cenne informacje, notował je i umieszczał w swoich książkach. Wszyscy oni tworzą jakby obrazy epok, w których żyli.

Etnografa, archeologa i geografa Zygmunta Glogera nigdy bym nie skojarzyła z wsią Gołków. Odnalezienie niezwykle cennej książki, którą napisał, cennej dla tych, których interesuje historia Piaseczna i okolic, skłoniło mnie do napisania tego tekstu.

Fot. Zygmunt Gloger (1845 – 1910) fot: biblioteka Polona


Znalazłam jakiś czas temu w starej gazecie opis zabaw dworu królewskiego w Gołkowie, tekst był jakby wyrwany z kontekstu i tak naprawdę niezbyt było wiadomo, skąd pochodzi. Nagle, bo wszystko, o czym piszę, dzieje się nagle, trafiła w moje ręce niepozorna książeczka z końca XIX w. napisana przez pisarza podpisującego się tylko pierwszą literą swojego nazwiska, tak jak i twórca zapisu nutowego do publikowanych w tej książce piosenek. Skąd ta chęć do anonimowości? Mogę się tylko domyślać.

Fot. Włościanin podwarszawski według Zygmunta Gloger


Fot. Włościanka podwarszawska według Zygmunta Glogera








Obrazek pierwszy: królewskie zabawy


Dość szybko odnajduję nazwisko Zygmunta Glogera, autora „Skarbca strzechy naszej” –wydanego we Lwowie w 1894 r. W książce zebrane opisy zabaw ludowych, zagadek, obyczajów wsi polskiej i... tekst o Gołkowie. To przykład zabaw, w jakie się bawiono w chwilach szczególnych, gdy np. dwór królewski zjeżdżał do wsi Gołków. Gloger przytacza opowieść spisaną niegdyś przez Łukasza Gołębiowskiego, a wysłuchaną od Grześka Jabłońskiego i kowalki z Jazgarzewa. Opowieść o pobycie króla Stanisława Augusta we wsi Gołków (pod Warszawą, na Mazowszu), w pałacu należącym do znanego warszawskiego bogacza Teppera. Oto opowieść: „Gdy po obiedzie Król jegomość wyszedł z gośćmi z pałacu, zabawy się rozpoczynały od włażenia chłopców na maszt wysoki, gładki, wysmarowany, na którego wierzchu była kiesa z pieniędzmi, butelka wina, całkowita odzież i zwój wstążek dla lubej. Próbował sztuki niejeden, ale od połowy masztu każdy się zsuwał na ziemię. Dokazał swego wreszcie smagły, zwinny parobczak, zwany od gromady »dyabłem«. Dotarłszy na sam wierzchołek, wykrzyknął śmiało: wiwat król! wychylił butelkę, wstążki wsunął za koszulę, wygraną kiesę i strój zrzucił na ziemię a sam się spuścił jak strzała... Następowała zaraz uczta. Dziewczęta tańczyły z przybyłym dworzanami i dygnitarzami królewskimi, parobcy z paniami; po tańcach każde z nich dostało od króla na pamiątkę po dukacie w złocie. Poważniejsze matrony i sędziwi gospodarze siedzieli przy stołach zastawionych jedzeniem i napojami. Przyniesiono półmisek dziesiątaków: księżna podkomorzyna, lub inna dama obecna, rozrzucała je pomiędzy gromadę młodszych włościan i parobczaków; to samu później stało się z półmiskiem złotówek a na odjezdnym króla — z półmiskiem dwuzłotówek”.

Fot. Strona tytułowa „Skarbca strzechy naszej” Z. Glogera

Skarbiec strzechy naszej


W Przeglądzie Tygodniowym w 1895 r. recenzent piszący pod pseudonimem J. T. Hodi (Józef Tokarzewski), który wspomina tę publikacją, pisze: „Za »Skarbiec strzechy naszej« należy się szczera wdzięczność nie tylko zbieraczowi autorowi, ale też wydawcom i drukarni — tym ostatnim za piękny, mocny papier, za druk wyrazisty, czytelny, za sposzycie arkuszy staranne i trwałe, wreszcie za dobrą korektę”. Tak, potwierdzam zdecydowanie książka jest wydana solidnie, bo mając ponad 120 lat kartki trzymają się mocno. Czytam książkę Glogera i jestem nią zachwycona. Opisy dotyczące wsi polskiej, a może nawet gołkowskiej, są tak solidnie zebrane, tak solidnie podane czytelnikowi, że obraz wsi dla każdego czytelnika staje się fascynujący. Nasamprzód, konia z rzędem, temu kto zdoła błyskawicznie odgadnąć szarady: „Siedzi bochen między grochem” (księżyc wśród gwiazd); „Przyszła na piechotę, wyjeżdża w paradzie” (śmierć); „Jest przed domem mym baranek, ma na sobie tyle ranek, co w Krakowie krakowianek” (pieniek do rąbania drzewa); „W koszulce się rodzi a nago chodzi” (ser); „Baryłeczka wina, dziurki do niej niema” (jajko); „Zła pani, mieszka w bani” (osa). No i oczywiście przysłowia ludowe: „Święty Marek rzuca do wody ogarek” (25 kwietnia przestają w chatach palić); „Święta Zofija kłosy wywija”, „Święty Jan, jagód dzban”.

Fot. Fragment z książki Zygmunta Glogera „Skarbiec strzechy naszej”


Co do przysłów zapisanych w książce Glogera, wśród tych mądrości życiowych są te, które przypominają mi przysłowia z kalendarza ściennego mojej teściowej, wiszącego na ścianie domu w Gołkowie, którego kartki zdzierało się każdego dnia porankiem, a przysłowia używane były często dla spuentowania danej sytuacji: „Kogo nie boli, temu powoli”. „Jedna baba kamień w studni pogrąży, a chłopów dziesięciu wyjąć go nie zdąży”, „Kto konia kulbaczy, niech uzdę zobaczy”, „Lepiej ze swoimi płakać, niż z cudzymi skakać”, „ Pijany i dziecię prawdę wyplecie”, „Źle się tam dzieje, gdzie kura nie pieje”, „Cztery gęsi, dwie niewieście, masz już jarmark w mieście”, „Znalazł dziad torbę – nie płakał, zgubił – nie skakał”, „Było to berło, ale się zderło”, „Nierówno Bóg ludziom daje: jednemu kurę, drugiemu jaje”. „Nie każdy kąsa, kto wąsem trząsa”, „Kto służy z łaski, miewa mieszek płaski”, „Nigdy się nie wracają: dziedzictwo puszczone, dziewictwo stracone, słowo wyrzeczone”, „Głupi w radzie, świnia w sadzie”, „Odmiana z innych krajów odmienia wszystko, krom obyczajów”, „Kto nie doje, nie dopije, ten mądrze i długo żyje”, „Nie masz zbroje – mijaj boje”, „Siej doły i góry, bo nie wiesz jaki będzie rok który”, „Kto słucha pochlebce, ten mądrym być nie chce”... Co za parada ludowych mądrości. Kim był człowiek, który uważał, że trzeba zachować dla potomnych to, co na zaczyna zanikać, co w pięknej opowieści mieszkanki Jazgarzewa cenne i może być zapomniane, jeśli książka z tego nie powstanie? CDN

Czytaj także: Obrazki z ul. Bema


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu Przegląd Regionalny. MIKAWAS Sp. z o.o. z siedzibą w Piasecznie przy ul. Jana Pawła II 29A, jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Link do Polityki prywatności: LINK

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama