Wieś Kotfin leży pod Opocznem, około 100 km od Gołkowa. Obliczyłam, że jadąc powozem konnym wychodzi około 16 godzin jazdy, bez popasu i zmiany koni, czyli podróż taka jest trudna. Dlaczego interesuje mnie podróż z Gołkowa do Kotfina właśnie bryczką, wyjaśnię.
Kilka lat temu napisałam artykuł o dwóch synach dziedzica z Gołkowa Gustawa Bauerfeida, czyli o Gustawie juniorze i Wacławie. Obaj urodzeni w Gołkowie pod Warszawą, ganiali tu po łąkach, wsiadali do pociągu na stacji Gołków, bawili się przy pałacu, jednym słowem – chłopaki z Gołkowa. Aby pozyskać materiały o Wacławie, zadzwoniłam wówczas do muzeum w Łańcucie, szukałam śladów wszędzie tam, gdzie była nadzieja na jakąkolwiek informację. Znalazłam niewiele. Chodziło głównie o Wacława i jego pasję budowania bryczek o oryginalnej konstrukcji, na które Wacław miał patent. W muzeum w Łańcucie powiedziano mi, że bryczek od Bauerfeida nie mają, ale bardzo chcieliby mieć, bo to rarytas kolekcjonerski. Łańcucka wozownia słynie na cały świat z kolekcji bryczek, bryk, karet, powozów itd. Mają pojazdy od najprzedniejszych w świecie fabryk, ale bryczki z Kotfina tu nie znalazłam.
Syn Zofii i Gustawa – Wacław Julian
Wacław Julian Bauerfeind, jeden z pięciu synów gołkowskich obywateli ziemskich, urodził się 13 maja 1888 roku w Gołkowie. Dzieciństwo spędził w Gołkowie, jeszcze wówczas stał pałac. Do szkoły średniej uczęszczał w Warszawie, była to nowoczesna szkoła Rontalera i w niej otrzymał świadectwo dojrzałości. Szkoła Rontalera była szkołą handlową o bardzo ciekawej strukturze i programie nauczania. Następnie Wacław studiował chemię na Uniwersytecie Jagiellońskim.
Odnalazłam jego akt ślubu w archiwach kościoła ewangelicko-augsburskiego św. Aleksandra w Warszawie. Ślub z niepełnoletnią panną Marią Jadwigą Kobylańską (ma 19 lat!), co zapisano w akcie ślubnym. Ślub odbył się o szóstej wieczorem 13 sierpnia 1917 roku, świadkami byli: Bronisław i Stanisław Kobylańscy. Maria Jadwiga była córką właściciela fabryki noży „Bracia Kobylańscy”, później „Gerlach”.
Wacław to malownicza postać, jak wszyscy z tej rodziny piękny, wykształcony i mający smykałkę do konstruowania rzeczy przydatnych; talent ten odziedziczył po ojcu Gustawie. Wacław początkowo gospodarzył w Gołkowie, następnie przeniósł się pod Opoczno do Kotfina, Maria Jadwiga posiadała tam spory majątek. Wacława interesowały pojazdy, jak już pisałam, a głównie różnego rodzaju bryczki i kolaski. Zaczyna je produkować według własnej konstrukcji. Bryczki te zostaną nazwane Kotfinkami.
Czytaj także: Gołkowskie obrazki, czyli wpisy ze sztambucha
Znalazłam jego obecność w historii Automobilklubu w Warszawie, zasiadał w nim jako jeden z członków komisji, był wynalazcą, autorem patentów. Skonstruował prototyp samochodu napędzanego na cztery koła. Wojna przerwała pracę.
Muzeum w Opocznie
Wpisując dziś w Google wyraz „Kotfinka” dostaję to, na co czekałam kilka lat, informacje pochodzą z muzeum w Opocznie: „Do naszych zbiorów trafił właśnie niezwykle interesujący model bryczki konnej, tzw. Kotfinki. Bryczki tego typu produkowane były w pobliskim Kotfinie (przed wojną powiat opoczyński), w Fabryce Bryczek Patentowych Wacława Bauerfeinda.
Kotfinka była pojazdem konnym o specjalnej konstrukcji podwozia i nadwozia, wyprodukowana w oparciu o patent Wacława Bauerfeinda w Fabryce Bryczek Patentowych w Kotfinie, ówczesny powiat Opoczno. Wacław Bauerfeind był właścicielem fabryki i patentu 5524. Pomysł patentu polega na zamianie tradycyjnej rozwory na stalowy płaskownik z wmontowanym podłużnie resorem na dwóch ruchomych prętach. Dwa pół resory zostały przymocowane z jednej strony do tylnej osi a z drugiej strony do pudła pojazdu. Przednie zawieszenie stanowi poprzeczny, eliptyczny resor na którym oparty jest koziołek stangreta. Kozioł nie stanowi jednolitej całości z pozostałą częścią „pudła” nadwozia, łączą go tylko dwa skórzane pasy stabilizujące wychylenie na boki. Centralne zawieszenie likwiduje skoki kół po nierównym bruku. Koła z obręczami stalowymi na drewnianych szprychach i oponach motocyklowych firmy Stomil oraz wmontowanych w piasty łożyskach dają pojazdowi lekkość toczenia. Siedziska na sprężynach dawały komfort jazdy.
Ciężar pojazdu wynosił około 250 kg. Fotele i oparcia wykonane były z tkaniny zwanej włosianką. Buda Kotfinki zrobiona była ze sztywnego płótna (lnu surowego). Siedzenie powożącego, tzw. »kozioł«, było zdejmowane a wgłębienie wykorzystywane do umieszczenia niezbędnych w podróży przedmiotów”. Wykonawcą przekazanego do opoczyńskiego Muzeum modelu jest Zygmunt Karg ze Stargardu, jego kolekcja modeli bryczek liczy 49 sztuk.
Zakończenie. Film Andrzeja Paradowskiego „Dziedziczka”
Po klęsce wrześniowej w 1939 roku z Wacławem nawiązuje kontakt legendarny major Hubal, którego oddział stacjonował w Gałkach obok Kotfina. Dwór Bauerfeindów był ostoją dla żołnierzy i źródłem aprowizacji. W posiadaniu rodziny do dziś zachowane są kwity wystawiane przez majora Henryka Dobrzańskiego „Hubala” za żywność pozyskaną z majątku Wacława i Marii.
4 czerwca 1940 roku przed wschodem słońca przyjechali do Kotfina Niemcy, wyciągnęli karbowego i kazali prowadzić do dziedzica Bauerfeinda. Zabrali Wacława do więzienia w Opocznie. Po jakimś czasie z opoczyńskiego więzienia przyszedł list napisany na papierze pakowym. Wacław pisze, że jest oskarżony o udział w partyzantce majora Hubala. Drugi list z więzienia nadszedł niedługo potem. Było to pismo urzędowe, a w nim informacja: Wykreślić Wacława Bauerfeinda z listy żyjących.
Rodzina nie wiedziała, gdzie Wacław został pochowany. W końcu odnaleziono groby zamordowanych w opoczyńskim więzieniu. Odnaleziono grób Wacława, zrobiono ekshumację, ale późno zawiadomiona Maria zobaczyła już ponownie zasypaną mogiłę. Wacław był pochowany w swoim płaszczu. Pociski przeszyły głowę, ale zidentyfikowano go; rozpoznał go ktoś z Opoczna.
Maria po powstaniu warszawskim wróciła do Kotfina. W 1945 roku została wysiedlona ze swojego majątku. Córka Jadwiga po powrocie z obozu koncentracyjnego wyjechała z kraju.
W 2009 roku Andrzej Paradowski nakręcił z jej udziałem film dokumentalny zatytułowany „Dziedziczka”. Film został nagrodzony na festiwalu w Oświęcimiu. Pani Jadwiga tłumaczy w filmie: „W 1934 roku przyjeżdżam do Kotfina ze szkoły z Warszawy i patrzę – budynek stoi… Ojciec postawił bardzo ładny budynek. Oddzielnie była kuźnia i oddzielnie tapicernia i lakiernia. Najbardziej szły Kotfinki. To były takie bryczki powozy (…). Ojcu bardzo się udała ta fabryka bryczek”.
Napisz komentarz
Komentarze