Jak w większości miast, Rynek stanowi serce i główny ośrodek życia Piaseczna. Dziś zaglądamy do miejsca tak starego, jak samo miasto.
Historia Rynku sięga 1429 roku, a więc czasu nadania Piasecznu praw miejskich. Wraz z nadaniem miastu lokacji, rozpoczął się proces planowania jego układu przestrzennego. Tradycyjnie rozpoczęto od zaprojektowania placu centralnego, z ratuszem i świątynią, a którego wytyczano główne drogi. I tak od Rynku biegły ulice Warszawska i Krakowska – dzisiejsze Warszawska i Sierakowskiego. Obecne ulice Puławska oraz Kościuszki (zwane wtedy Traktem Nowoaleksandryjskim, prowadzącym z Warszawy do Puław wówczas nazwanych Nową Aleksandrią), powstały dopiero pod koniec pierwszej połowy dziewiętnastego wieku.
Wiek XX, czyli kamienice, dwie wojny i Marszałek Piłsudski
Dzisiejsza zabudowa wokół Rynku w znacznej mierze powstała już w XX wieku. W czasie I wojny światowej spłonęła większość stojących tu wówczas budynków. Część jednak się zachowała. To m.in. pobudowana w 1910 r. kamienica zamykająca Rynek od północy. W narożnym lokalu, tu gdzie obecnie działa biuro rachunkowe, była piwiarnia Jana Strekiera. Po wojnie w lokalu od ulicy Puławskiej mieszkał i pracował szewc Wawrzyniec Słowik. Starsi panowie pamiętają na pewno fryzjera Kazimierza Piątkiewicza i warsztat mistrza Władysława Sikorskiego, który potrafił usunąć każdą usterkę w rowerze. Przez pewien czas działał tu także sklep spożywczy. Obok znajduje się duży, piętrowy pawilon, który starszym mieszkańcom Piaseczna jest znany pod nazwą "Rzemieślnik". Jego historię opowiemy jednak innym razem, bo z pewnością zasługuje na własny odcinek naszego cyklu.
Odbudowa Rynku przypadła na lata 20. W 1933 r. Rada Miejska zdecydowała się uhonorować Naczelnika (i honorowego obywatela Piaseczna), nadając Rynkowi oficjalną nazwę Placu Marszałka Józefa Piłsudskiego.
Chwilę później nad miasto znów nadciągnęła wojenna pożoga. Na szczęście większość zabudowań wokół Rynku przetrwała bez większego uszczerbku. Spłonęła tylko kamienica przy ul. Warszawskiej 2. Chichot dziejów sprawił, że dziś pod tym adresem znów straszy spalona ruina...
Do połowy XX wieku na Rynku odbywały się targi i jarmarki. Ale nie tylko. Kwitło tu życie towarzyskie. Dopiero w 1964 r. handel przeniósł się na tzw. Bębenek (dziś parking przy Urzędzie Gminy). Stoiska kupców przeniesiono znów w latach 90., tym razem na ul. Szkolną, gdzie bazarek działa do dziś. Na Rynku zaś pojawiła się zieleń. Zasadzono drzewa, usypano klomby, zasiano trawniki, była tu nawet niewielka fontanna z czerwonej cegły.
Wiek XXI, czyli... patelnia
Początek nowego stulecia przyniósł gruntowną przebudowę. W 2009 roku rozpoczęła się renowacja. Plac wyłożono płytami, pojawiła się też nowa fontanna, która dziś stanowi jedną z największych atrakcji w upalne dni. W sezonie letnim działające przy Rynku kawiarnie rozstawiają swoje ogródki.
Nowy Rynek, choć z wielu względów bardziej funkcjonalny, nie przypadł do gustu większości mieszkańców. Do dziś powszechne są skargi, że zielony plac zmieniono w "patelnię" bez kawałka cienia. Trudno nie przyznać im racji; przez długi czas jedyną zielenią były tu drzewa i krzewy rosnące wzdłuż ul. Sierakowskiego, czyli od strony wschodniej. W ubiegłym roku zasadzono trzy nowe drzewa na północno-zachodnim rogu Rynku. Za kilka lat, kiedy ich korony się rozrosną, mieszkańcy powinni wreszcie zyskać skrawek upragnionego cienia.
Napisz komentarz
Komentarze