Rzeki płynące ulicami, zalewane garaże, połamane drzewa, zerwane linie energetyczne czy pożar – burzowa pogoda daje się we znaki mieszkańcom i strażakom, którzy niosą pomoc poszkodowanym.
W ostatnich dwóch tygodniach już kilkakrotnie nad powiatem przeszły burze. Choć zwykle trwają zaledwie kilkanaście czy kilkadziesiąt minut, towarzyszące im wichury i intensywne opady deszczu, czynią spore szkody.
Każda burza to kilkadziesiąt interwencji straży pożarnej. Strażacy wyjeżdżali ostatnio do drzew powalonych na drogi (między innymi Pod Bateriami, 11 Listopada czy Towarowej w Piasecznie), zrywających linie energetyczne czy utrudniających przejazd. W Kotorydzu pod Tarczynem piorun uderzył w dach jednego z domów i wywołał pożar. Na szczęście w żadnym z tych zdarzeń nie ucierpiał człowiek. Jednak szkody wyrządzane przez wodę bywają niemałe. Uszkodzeniu ulegają samochody poruszające się zalanymi ulicami, ogrody zalewane nie tylko wodą z opadów, ale – jak w przypadku niektórych ulic w Józefosławiu – również tą spływającą z drogi. Woda wlewa się też do niektórych garaży podziemnych. Powodów do narzekań nie brakuje i mieszkańcy kolejnych ulic czy osiedli zasypują media społecznościowe zdjęciami i filmami obrazującymi rozmiar skutków ulewy.
Kto za to odpowiada?
Oczywiście pojawiają się oskarżenia, głównie pod adresem samorządów, które pozwalają na intensywną zabudowę lub nie dbają o odpowiednią infrastrukturę odwodnieniową. W takich sytuacjach gminy przypominają, że obowiązek odprowadzenia wód deszczowych z terenu posesji spoczywa na jej właścicielu, a gmina odpowiada jedynie za odwodnienie dróg gminnych. Tu rzeczywiście sytuacja bywa problematyczna, jak na ul. Geodetów w Józefosławiu, która po każdym większym deszczu zamienia się w rzekę. Droga wymaga budowy kanalizacji deszczowej, co ma nastąpić już w najbliższym czasie.
- W wielu miejscach, w których obecnie występują zalania, prowadzone są prace projektowe (ul. Cyraneczki) czy rozpoczyna się budowa (Energetyczna, Geodetów). Ale nie łudźmy się, strategia polegająca na powiększaniu przekroju rur już się nie sprawdzi – mówi burmistrz Piaseczna Daniel Putkiewicz. - Nowe inwestycje podlegają uzgodnieniu z zarządcami kanałów i cieków wodnych a ci ściśle określają ilość wody, którą możemy oddać. Dlatego budujemy gminny program retencji, który będzie wymagał zaangażowania środków gminy, ale również działań ze strony właścicieli nieruchomości w zakresie dbałości o retencję wody, tereny biologicznie czynne i ograniczenie powierzchni utwardzonych – podkreśla.
Czytaj również: Kiedy otwarcie tunelu pod Ursynowem?
Warto pamiętać, że nawet jeśli droga ma prawidłowo wykonaną kanalizację deszczową, to nie jest ona przygotowana na odebranie bardzo dużej ilości wody w krótkim czasie. A z tym mamy do czynienia podczas ostatnich burz. Jeśli woda „zejdzie” z drogi w ciągu kilkudziesięciu minut czy nawet kilku godzin (w przypadku bardzo dużych opadów), oznacza to, że instalacja działa i jest drożna. Innym problemem jest rzeczywiście fakt utwardzania większości terenu sąsiadującego z drogami. Brak ziemi, która mogłaby chłonąć choć część spadającej z nieba wody oznacza, że musi ona gdzieś spłynąć. Dzisiejsze rzeki zamiast ulic i podtopienia to skutki braku wyobraźni osób, które odpowiadały za dzisiejszy wygląd danego obszaru. Począwszy od uchwalania zapisów mpzp, przez wydawanie warunków zabudowy, pozwoleń na budowę aż po deweloperów realizujących przedsięwzięcia tak, by maksymalnie wykorzystać każdy skrawek gruntu pod zabudowę. Sami mieszkańcy również wolą mieć wyłożony kostką podjazd do garażu czy utwardzoną drogę dojazdową. Tereny chłonne znikają błyskawicznie.
Lepiej nie będzie
A klimat jak widać się zmienia. Letnie burze się oczywiście zdarzały od zawsze, choć raczej nie z taką częstotliwością jak w tym czy ubiegłym roku. Tymczasem nie jesteśmy na to przygotowani ani mentalnie, ani infrastrukturalnie. A naukowcy od klimatu przestrzegają, że z gwałtownymi zjawiskami pogodowymi, w tym niewystępującymi dotąd w naszej strefie klimatycznej, możemy mieć do czynienia coraz częściej.
Napisz komentarz
Komentarze