Reklama

Zaginięcie Eugeniusza Hagmajera

Zaginięcie Eugeniusza Hagmajera

Autor: Cegielnia w Chylicach i glinianka fot: Wikipedia

Wierzbno, dziś nazywane Starym Wierzbnem, to spokojna wieś należąca niegdyś do majątku Chylice. Tutaj, tuż przed II wojną światową, miało miejsce wydarzenie, które zburzyło spokój mieszkańców. Niespodziewanie zniknął jeden z najbogatszych gospodarzy. Zaginięcie członka rodziny to ogromna tragedia. Kto czyta informacje o ludziach zaginionych, to zapewne zorientował się, że odszukanie ich jest często niemożliwe. Ślad po nich znika i gdy nie ma istotnych informacji, gdzie szukać, poszukiwania policyjne zostają dość szybko zakończone i często tylko przypadek decyduje o tym, że policja trafia na ślad zaginionej osoby. W przypadku zaginięcia Eugeniusza Hagmajera też tak mogło być. Zniknął człowiek i zrozpaczona rodzina próżno oczekiwała jego powrotu, jednak tym razem policja wykazała dużo energii, aby doprowadzić śledztwo do końca.

Garść informacji o Hagmajerze i wsi Wierzbno


W księdze metrykalnej parafii w Piasecznie z 1893 roku odnajduję akt urodzenia Eugeniusza Hagmajera, syna Adama i Marianny z Wągrockich. Eugeniusz urodził się w Wierzbnie i był synem bardzo bogatych gospodarzy, a dzięki swojej pracowitości pomnożył dorobek przodków. W 1938 roku, gdy policja otrzymała zgłoszenie od rodziny Hagmajerów o zaginięciu ich krewnego, Eugeniusz miał 45 lat.

Tytuł artykułu z dziennika „Nasz Przegląd” fot: zbiory ms


Wierzbno to w 1880 roku była – według Słownika Geograficznego Królestwa Polskiego – wieś w powiecie warszawskim, gmina Nowo Iwiczna, parafia Piaseczno, stąd właśnie w Piasecznie trzeba było szukać aktu narodzin Eugeniusza. Wieś ta wchodziła niegdyś w skład dóbr Chylice. W 1938 roku, gdy zadziały się opisane tu zdarzenia, według informacji z katalogu Kościołów i Duchowieństwa Arch. Warszawskiej na rok 1935, Wierzbno należało do parafii w Skolimowie, gdzie stał kościół murowany pod wezwaniem Matki Boskiej Anielskiej, wybudowany staraniem miejscowej ludności w 1893 roku jako mała kapliczka, a w latach 1931 i 1932 przebudowany na duży kościół. Oprócz Wierzbna do tej parafii w Skolimowie należały letniska: Chylice, Konstancin, Królewska Góra; wsie: Cegielnia Chylicka, Czarnów, Jeziorna Oborska, Jastrzębie, Nowe Jastrzębie, Nowe Wierzbno, Skolimów. W pierwszym tomie Skorowidza Miejscowości Rzeczpospolitej Polskiej z 1925 roku, odnajduję dokładne dane o interesującej nas wsi Wierzbno. Oto one: mieszkańców 128, w tym kobiet 66, mężczyzn 62. Ludność wsi składała się ze 124 osób wyznania rzymskokatolickiego i 4 osób wyznania ewangelickiego. We wsi było 16 budynków. Tyle statystyki.

Okoliczności zaginięcia


29 listopada 1938 roku o poranku pan Eugeniusz Hagmajer wyjechał na targ do Piaseczna. Wspólnie z nim pojechał szesnastoletni parobek Mieczysław. Pan Eugeniusz planował zakupić dla Mieczysława nowe ubrania, bardzo chłopaka polubił – był on pracowitym, młodym człowiekiem i rodzina Hagmajerów od razu przyjęła go miło, obdarzyła zaufaniem i zaczęła traktować jak członka rodziny. Według relacji Mieczysława mężczyźni pochodzili po targu na piaseczyńskim rynku, zajrzeli do kilku sklepów, po czym pan Eugeniusz spotkał znajomego i kazał wracać Mieczysławowi do domu do Wierzbna, a sam postanowił jeszcze zostać w mieście i powrócić do domu ze znajomym. Tak też się stało. Samotny powrót Mieczysława wywołał w rodzinie duże zdziwienie, bo Eugeniusz nigdy tak nie robił, zawsze po targu wracał do gospodarstwa, rozpakowywał wóz i oporządzał konie. Gdy Eugeniusz nie wrócił również na noc, rodzina zgłosiła zaginięcie na policję. Rozpoczęły się poszukiwania, które nic nie dały. Owszem, kilka osób przypomniało sobie, że widziało na targu Hagmajera, ale nic poza tym. Niestety, nie mam danych jak długo policja poszukiwała gospodarza. Wiadomo też, że dostrzeżono w domu brak pistoletu Hagmajera. Tymczasem parobek Mieczysław zwolnił się z pracy i wyjechał. I tu najdziwniejsza informacja: rodzina pana Eugeniusza nie wiedziała jak parobek się nazywa i skąd pochodzi.

Mapa okolic Piaseczna z 1899 roku, z zaznaczoną strzałką miejscowością Wierzbno fot: zbiory ms

Śledztwo


W jakim czasie policja ustaliła personalia parobka prasa nie podaje. Okazało się, że parobek nazywa się Mieczysław Sikora i pochodzi z Buska, z małego gospodarstwa. Wysłano tam zwiadowców. Początkowo wyglądało na to, że młody Sikora nie wrócił do domu. Zwiadowcy postanowili przyjrzeć się obejściu Sikorów. Zrobiono rewizję i odnaleziono parobka na strychu domu, a pod łóżkiem w izbie pistolet Hagmajera i jego złoty zegarek. Aresztowano chłopaka i przesłuchano.

Okoliczności zaginięcia


W gospodarstwie Hagmajerów pracował hydraulik, który jak się okazało był głównym prowodyrem do zamordowania Eugeniusza. Miał z nim ciągłe zatargi i postanowił zgładzić gospodarza. Namówił młodego i naiwnego Sikorę do zabójstwa, obiecując mu pieniądze i intratną pracę w jednej ze stołecznych piekarń.

Sikora w końcu przyznał się do zbrodni. W toku śledztwa zeznał, że w czasie powrotu wozem do domu zastrzelił swojego chlebodawcę. Okoliczności śmierci tak opisuje dziennik „5-ta rano”:

„Sikora dał wreszcie posłuch nikczemnikowi, który wtajemniczył go w dokładnie przemyślany plan zamordowania gospodarza. Parobek skradł przede wszystkim rewolwer chlebodawcy. Morderstwo uplanowano na 29 listopada gdy Hagmajer wybrał się z parobkiem do Piaseczna. Gospodarz kupił w Piasecznie swemu pupilowi ubranie i buty. Wieczorem pojechali w stronę domu.

Powoził Hagmajer, gawędząc z Sikorą, który usadowił się na wozie za jego plecami. W odległości kilometra od Wierzbna, Sikora korzystając z tego, że na szosie nie było nikogo, wyjął ukradkiem skradziony rewolwer, przystawił lufę do tyłu głowy gospodarza i wypalił. Hagmajer, któremu kula przeszyła mózg, padł trupem na miejscu. Po dokonaniu morderstwa, Sikora zrewidował zabitego, zrabował mu 26 złotych, zdarł z ręki złoty zegarek, przykrył trupa słomą i skierował wóz w stronę Skolimowa. Pod Skolimowem, w pobliżu cegielni, zbrodniarz wywlókł zwłoki z wozu, po czym rzucił do pobliskiej glinianki. Następnie starannie wytarł ślady krwi na wozie i powrócił do domu, jakby nigdy nic, gdzie opowiedział rodzinie Hagmajera zmyśloną bajeczkę o spotkaniu gospodarza ze znajomym. Dręczony obawą i wyrzutami sumienia, Sikora zbiegł do Buska. Rodzicom oświadczył, że dostał zwolnienie od gospodarza na kilka dni”. Mordercę i podżegacza osadzono w więzieniu. Miejscowa straż ogniowa poszukiwała zwłok zamordowanego, ale poszukiwania były bardzo utrudnione, gdyż dno glinianek było nierówne, a głębokość dochodziła do 10 m.

Czy odnaleziono gospodarza w gliniance? Nie wiem. Czy zbrodniarze odbyli karę? W kilka miesięcy po zbrodni wybuchła wojna i zmieniła bieg tysiąca zdarzeń. Region, o którym tu piszę był sceną walk i o pojedynczej zbrodni nikt już nie pamiętał. Dziś Stare Wierzbno (dawniej Wierzbno) jest częścią miasta Konstancin-Jeziorna.

Czytaj również: Tu zaszła zmiana, czyli niezbyt odległy czas bez telefonów i aut bez systemów kontroli trakcji


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu Przegląd Regionalny. MIKAWAS Sp. z o.o. z siedzibą w Piasecznie przy ul. Jana Pawła II 29A, jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Link do Polityki prywatności: LINK

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama