Ogrodzenia służące ochronie nasadzeń na Górkach Szymona systematycznie są niszczone przez wandali. Trudno obecnie powiązać to z jazdą na sankach.
Drewniane płotki ustawione przez gminę wokół poddanych rekultywacji fragmentów wydmy na Górkach Szymona, budziły sporo emocji, gdy spadł śnieg. O niszczeniu ogrodzeń pisaliśmy w styczniu - Saneczkarze niszczą płotek na Górkach Szymona? Część mieszkańców byłą wówczas skłonna "usprawiedliwiać" wandali w imię kultywowanej od wielu lat tradycji zjeżdżania na sankach z piaskowej wydmy. Choć nie ma usprawiedliwienia dla niszczenia cudzego mienia, a w tym wypadku postawionych za publiczne pieniądze płotków.
Na płotkach na zboczu wydmy jednak się nie skończyło. Zrywane było też wykonane z plastikowej siatki ogrodzenie zagospodarowanej rabatki. Prawdopodobnie częściowo było to winą saneczkarzy, którzy hamowali dopiero wpadając w siatkę, co kończyło się jej zerwaniem.
Niestety, myliłby się ktoś, kto sądzi, że wraz ze śniegiem, zniknął problem niszczenia tych ogrodzeń. Właściwie co kilka, kilkanaście dni, któreś z nich jest ponownie niszczone. Pracownicy Wydziału Utrzymania Terenów Publicznych za każdym razem naprawiają zniszczenia.
- Oczywiście systematycznie sprawdzamy stan tych ogrodzeń i w razie potrzeby je naprawiamy, choć przypomina to walkę z wiatrakami - mówi Monika Szkuta z wydziału UTP. Trzeba pamiętać, że takie naprawy wiążą się z wydatkowaniem publicznych pieniędzy. - Na same materiały wydaliśmy już około 3 tys. złotych - przyznaje Szkuta.
Czytaj także: Spacerem nad Jeziorką
Wprawdzie zgodnie z zaleceniem patrole straży miejskiej mają się pojawiać częściej na Górkach Szymona, ale oczywiście złapanie wandali na gorącym uczynku wymagałoby postawienia tam patrolu na stałe.
Pozostaje apelować do spacerowiczów o zwracanie uwagi na to, co dzieje się w naszym otoczeniu i ewentualne alarmowanie służb. Niestety są ludzie, którzy nie szanują wspólnego dobra i pracy innych. Wandale jakiś czas temu usiłowali nawet wyrwać stojące na plaży leżaki.
Napisz komentarz
Komentarze