Tu zaszła zmiana, czyli o tym, jak trudno znaleźć adresata, gdy się nie zna zmian nazw ulic na przestrzeni wielu dekad i o tym, dokąd podążał dr Aleksander Skorko przed laty.
Niewiele osób dziś pamięta stare nazwy ulic, ktoś pomyśli, że to nie jest ważne, a jednak ważne. Podam przykład: szukając informacji o danym człowieku, dowiedziałam się, że mieszkał przed wojną w domu przy ul. Kopernika. Informacja dotyczyła Piaseczna i owszem jest dziś ul. Kopernika w Piasecznie, tylko że przed wojną była to ulica przy stacji kolejki grójeckiej, a dziś jest w Zalesiu Dolnym, które obecnie jest w Piasecznie, a jeszcze w latach 40. było miejscowością w powiecie grójeckim. Z chwilą, gdy Zalesie Dolne zostało na początku lat 50. przyłączone do Piaseczna, trzeba było zrobić weryfikację nazw ulic. Bo powtarzały się nazwy i mielibyśmy w mieście dwie ulice o tej samej nazwie. I tak tę ulicę przy stacji kolejki grójeckiej nazwano ul. Hanki Sawickiej, Zalesie Dolne dalej miało i ma ul. Mikołaja Kopernika. Przez ponad 40 lat patronką ulicy przy stacji kolejki była działaczka Hanka Sawicka, ale dziś już nie jest. Nie jest, bo przedłużając z osiedla ul. Wojska Polskiego zmieniono też nazwę ulicy na odcinku od ul. Nadarzyńskiej do ul. Sienkiewicza. Skomplikowane? Bardzo. Historyk badający historie miasta powinien być czujny i znać topografię okolicy z każdej epoki. Rozmawiam z uczniami o dr. Aleksandrze Skorko i ktoś pyta: na której ul. mieszkał? Odpowiedź: na ul. Kopernika. Skorko, ten wspaniały lekarz, który do chorego, gorączkującego dziecka biegł nocą w bamboszach i w szlafroku. Chłopczyk mieszkał w domu przy ul. Nadarzyńskiej, w nocy dostał silnej gorączki, zawiadomiony doktor nie tracił czasu na przebranie się, bo pomoc dziecku musiała być natychmiastowa. I ktoś pomyśli, że Skorko biegł z Zalesia te 2 km w bamboszach. No nie, bo mieszkał tuż obok ul. Nadarzyńskiej. Czyli na ul. Hanki Sawickiej? No nie, bo za życia doktora jego dom nie stał przy ul. Hanki Sawickiej, ta ulica wówczas nazywała się Mikołaja Kopernika.
Skoro już jesteśmy w wątku dr. Aleksandra Skorko, to przypomniała mi się notatka prasowa z 1935 r. z dziennika „ABC – nowiny codzienne”, które w dniu 24 sierpnia 1935 roku podają, że Maksymilian Kałuża, mieszkaniec Piaseczna, zamieszkały w domu przy ulicy Zdrojowej, jechał szosą rowerem i chciał skręcić w stronę stacji PKP Warszawa–Radom. Mimo dawanych sygnałów przez jadący pociąg grójeckiej kolejki wąskotorowej w stronę Grójca (pociąg nr 9 wagon motorowy nr 102), cytuję: „Kałuża nie zatrzymał się, lecz obejrzawszy się (!) usiłował przejechać tory, licząc, że zdąży”. Niestety wagon potrącił rowerzystę tak silnie, że ten upadł nieprzytomny. Motorowy pan Mieczysław Śliwiński uruchomił hamulce, lecz było już za późno. Natychmiast wezwano doktora Aleksandra Skorko mieszkającego przy ulicy Kopernika 16, niedaleko miejsca wypadku, a vis-à-vis stacji kolejki grójeckiej. Lekarz udzielił panu Kałuży pierwszej pomocy i wysłał rannego do szpitala św. Rocha w Warszawie.
Czytając tę lakoniczną notatkę prasową, pomyślałam o tym, że trudno dziś ustalić topografię wskazanych miejsc w tekście, komuś, kto nie zna przedwojennych adresów. Pan Kałuża mieszkał w 1935 r. w Piasecznie przy ul. Zdrojowej, dziś to jest ul. Kilińskiego, kolejka jechała wzdłuż ul. Sienkiewicza i rowerzysta chciał skręcić w ul. Dworcową przy stacji Wiadukt, doktor wyruszyłby dziś z ul. Wojska Polskiego. Nie wiem, kiedy powstała ul. Dworcowa, bo dworzec PKP powstał dopiero w 1934 r.
Na zdjęciu (z 1995r) fotografa Tadeusza Tyszki widzimy dom dr. Aleksandra Skorko jeszcze na ul. Hanki Sawickiej, na moim zdjęciu (2021 r.) już z ul. Wojska Polskiego. W 1995 roku ten fragment ulicy Hanki Sawickiej wyglądał inaczej. Widzimy na zdjęciu willę rodziny Skorko a obok niej, po sąsiedzku, stylową, starą kamienicę, którą wkrótce wyburzą i zastąpią kilkopiętrowym blokiem. No cóż: tu zaszła zmiana.
Kilka komentarzy osób, które wypowiedziały się na temat miejsca ze zdjęć z ul. Hanki Sawickiej:
1. Pani Agnieszka: Przez całą smutę peerelowską ten dom ze zdjęcia był symbolem "jakości" przedwojnia. Inne domy marniały, ogrody dziczały, a ten trwał w środku miasta, jako dowód, że można inaczej. Zawsze na piaseczyńskie standardy bardzo zadbany, zaopiekowany i jednocześnie tajemniczy. Wiadomo było, że dom "po lekarzu". Uwielbiałam go i z coraz większym smutkiem patrzyłam na to, co z domem robi III Rzeczypospolita. Kiedy zgrabny garaż został pozbawiony ściany i zawisła tam szmata czarnej, budowlanej folii, po to, by paskudny blok mógł stanąć w granicy...
2. Pan Rafael: Mieszkałem obok. Kochałem to miejsce. Psociliśmy tam jako dzieci. Na zdjęciu częściowo widać stare akacje, które rosły od ul. Kniaziewicza tuż przy "polance". To tam mieliśmy boisko zrobione przez starszych chłopaków. Pamiętam czasy, kiedy to lokalna młodzież wracając ze szkoły rzucała plecaki w kąt i grali. Łezka w oku.
3. Pan Tadeusz: obok bloku, a dawniej piętrowego domu, dziś jest parking miejski, dawniej było tu lodowisko ogrodzone prawdziwymi bandami i kasą biletowa w wagonie kolejowy.
Małgorzata Szturomska
Napisz komentarz
Komentarze