Ludwika Małgorzata Moriconi interesuje mnie od dawana. Na początku moich poszukiwań znałam tylko jej nazwisko. W miarę poszukiwań w dostępnych źródłach z przełomu XIX i XX w. odnalazłam szereg informacji o jej wykładach, publikacjach i budynku wzniesionym przez nią i senatorową Rembielińską przy ul. Młynarskiej w Piasecznie.
Niestety zbombardowanym przez barbarzyńców w 1914 roku, mimo że wiadomym było, że w środku jest sierociniec, a w nim dzieci. Tajemnica jej działalności powoli wyjaśniała się. Czas, w którym przypadała jej największa aktywność w pomocy dla kobiet zagrożonych prostytucją, to koniec XIX w. i pierwsze lata XX. Gdzieś, około 1908 r. hrabianka Ludwika Małgorzata Moriconi znika z notatek prasowych, zaprzestaje wykładów, dom w Piasecznie zostaje oddany innemu właścicielowi na sierociniec. Gdzie się podziałaś hrabino? Kolejna piaseczyńska tajemnica? Okazuje się, że tym razem na drodze siostrze zakonnej stanęła miłość i mężczyzna.
Ludwika Moriconi – imię zakonne Małgorzata
Pochodziła z rodziny hrabiowskiej. Matka Ludwiki Elżbieta Monday była Angielką, ojciec hrabia Lucjan Moriconi był człowiekiem bardzo religijnym. Rodzina dłuższy czas przebywała we Francji, stąd perfekcyjna znajomość języka francuskiego u Ludwiki. Była, jak na owe czasy bardzo wykształconą osobą, skończyła studia wyższe.
Moriconi była zdecydowanie faworytą założyciela Zgromadzenia Służebnic Matki Dobrego Pasterza o. Wacława Honorata Koźmińskiego. Historia zakonów w XIX jest trudna do analizy, ponieważ istniał cały złożony system kamuflażu poszczególnych zakonów. W zaborze rosyjskim system rządowy był zdecydowanie wrogo nastawiony do kościoła katolickiego i do jego niebezpiecznej „agentury", jaką wedle jego mniemania były wspólnoty zakonne. W ostatecznej konsekwencji istniało nieustanne zagrożenie kasacją, która mogła dotknąć tak poszczególne konwenty, jak całe zakony. W takiej atmosferze o. Koźmiński wyznacza Moriconi na stanowisko pierwszej przełożonej Zgromadzenia Córek Marii Niepokalanej. Jej zainteresowania losem dziewcząt w czasie przemian społecznych staną się zalążkiem nowego Zgromadzenia, którego zostanie przełożona generalną. Znakomicie wychowana, władająca kilkoma językami, majętna i mądra, miała wszelkie szanse na urzeczywistnienie marzeń i skuteczne działanie. Jej znajomości w świecie arystokracji, dar przekonywania dawały znakomite efekty finansowe dla Zgromadzenia. Efekty jej pracy szybko dały się zauważyć. Tu przykład: w grudniu 1901 r. w Kurierze Warszawskim czytamy: „Na przytułek św. Małgorzaty. Proszono nas o przypomnienie, iż jutro na dochód przytułku dla opuszczonych dziewcząt pod wezwaniem św. Małgorzaty w Piasecznie, odbędzie się sprzedaż rabatowa w składzie towarów kolonialnych W. Zaleskiego (ul. hr. Berga, 2). Przy sprzedaży, która trwać ma przez cały dzień, asystować będą panie: od godz. 11-tej przed poł. do 3-ej po poł.: senatorowa Józefina Rembielińska z pannami Marją i Adelą Gersztównemi, Marja Babska, Józefa hrabianka Walewska i Ludwika Morićoni; od godz. 3-ej do 10-ej wieczorem panie: Karolina Gostomska z córką Kazimierą, Zofja baronowa Hartinghowa z Augustową Hartinghową i panną Marją Godlewską; od godz. 5-ej do 10-tej wieczorem panie: senatorowa Józefina Rembielińska, Józefa hrabianka Walewska, Marja Babska, senatorowa Rembielińska z siostrą Janiną Niedziałkowską i Ludwiką Moriconi.”(zachowana stara pisownia).
Czytaj także: Knyziakowie z Piasków

Przytułek św. Małgorzaty
W czerwcu 1903 roku nastąpiło poświecenie piaseczyńskiego gmachu. Stanął obok drewnianego domku, który przez kilka lat służył Moriconi i jej zakonnicom za zakład dla dziewcząt.
Obszerny gmach mieścił w suterenach jadalnię dla wychowanek, pralnię, kuchnię, pomieszczenia dla służby. Na parterze szwalnia, pracownia haftu i hafciarnia, pokój przyjęć i wspólny salonik. Na piętrze ulokowano sypialnie dziewcząt i łazienki. W 1903 roku mieszkało tu 46 dziewcząt, które zarabiały na swoje utrzymanie około 1500 rubli rocznie. Dziewczęta były zbierane i namawiane do przyjścia do zakładu z różnych miejsc. Siostry, bezhabitowe zakonnice, penetrowały przede wszystkim dworce kolejowe i okolice koszar wojskowych. Tu odbywał się swoisty targ niewolników. Społeczne męty, sutenerzy wyłapywali młode dziewczęta, często jeszcze dzieci przyjeżdżające do Warszawy w celu znalezienia pracy. Były łatwym łupem różnych rzezimieszków. W okolicach dworców kolejowych czekały na klientów prostytutki. Wyrwać je z łap sutenerów było niełatwo, zatrzymać w zakładzie w Piasecznie też, ale walka o zagubione kobiety była z całą energią podejmowana. Jak trudna to była walka, jak niebezpieczna, można się domyślać czytając niektóre poglądy z tamtych czasów. W nr. 26 „Danzer’s Armee Zeitung" z 29 czerwca 1905 roku znajduje się artykuł pod tytułem: „Żołnierki”, w którym czytamy: „Nie trzeba się wstydzić powiedzieć, że burdel żołnierski jest pojęciem, które nie zawiera w sobie nic nieskromnego, również, jak kantyna żołnierska. Jeżeli chcemy uchronić żołnierza od zakażenia, to powinniśmy mu dostarczać kobiet". „Uchronić armię od chorób zakaźnych może tylko urządzenie burdelów w obrębie koszar, które mogą być urządzone ze smakiem i komfortem". „Wiele korzyści będzie miała armia z tych urządzeń.... „Danzer’s Armee Zeitung” był tygodnikiem austriackiej gazety wojskowej publikowanej w Wiedniu w latach 1899 – 1919, co najbardziej zdumiewa.

Zakończenie
W 1908 roku Ludwika opuszcza Zgromadzenie. Z jakiej przyczyny? W piaseczyńskim zakładzie zatrudniony był doktor Julian Gawroński, który pełnił tu ciekawą rolę. Otóż był to lekarz zajmujący się hipnozą, która była wykorzystywana w psychiatrii i psychologii do diagnozowania zaburzeń nerwicowych i w terapii uzależnień. Ludwika i Julian biorą ślub. Zakład w Piasecznie zostaje przekazany instytucji świeckiej i powstaje tu dom dla sierot.
Ludwika Moriconi zmarła 7 kwietnia 1933 roku w wieku 69 lat. Siostry Pasterzanki odnalazły grób hrabianki w Busku Zdroju i niedawno odnowiły. Uważają, że mimo że Moriconi odeszła z zakonu, to jej niewątpliwą zasługą było wyznaczenie celu tego szacownego Zgromadzenia, które do dziś zajmuje się pracą pedagogiczną.
I tak się kończy moja opowieść o tej niezwykłej kobiecie, niebywale odważnej, której życiorys odkrywałam krok po kroku, strona po stronie. Żegnaj moja hrabianko!

Napisz komentarz
Komentarze